W pradawnych czasach, czyli jakieś 6 – 7 lat temu, powszechnym stało się przeglądanie wiadomości online w pierwszej kolejności – szybciej, łatwiej, bardziej zwięźle. W opublikowanym w 2016 r. raporcie „Polak na bieżąco, czyli jak konsumujemy treści informacyjne” firmy SW Research, przeszło 80 proc. respondentów wskazało Internet, jako źródło pozyskiwania informacji.
Zawrotne tempo życia, postęp technologiczny i pandemia sprawiły, że obecnie konsumpcja treści online wzrosła o 4/5[1]. Co więcej, jak podaje firma Global Web Index, żyjemy w środowisku przeładowanym informacjami, każdy chce wznieść zgiełk, wzbudzić zainteresowanie czy być zauważonym, kosztem jakości i rzetelności doniesień[2].
Konsekwencje tego stanu rzeczy są różnorakie, a każda z nich jest równoważna. Z jednej strony media formatują treść, by była łatwiejsza w przyswojeniu i atrakcyjniejsza. Pozytywnym następstwem tego jest jej rozbudowana forma – redakcje drukowanych periodyków posiadają własne studia wideo, produkują wywiady, podcasty, rozbudowują swoje działy social media.
Już tu warto wspomnieć o infodemii – przeładowaniu informacji, jakie docierają do użytkowników | czytelników. Jednocześnie sama treść komunikatu staje przed ryzykiem przeobrażenia się w mijającą się z prawdą, manipulującą rangą doniesienia względem jego faktycznego znaczenia. Click bait, fake news, hoax – nazw na odmiany tego zjawiska jest masa.
W efekcie bombardowania informacjami z każdej strony, o trudnej do weryfikacji randze i prawdziwości, ich odbiorcy reagują na kilka sposobów. Przyjmują informacje bez refleksji, odrzucają ich lekturę czy raczej konsumpcję, a w szerszym ujęciu ulegają FOMO i nomofobii. Pierwsza z przypadłości to lęk przed ominięciem kolejnych informacji, zaś druga napięcie spowodowane funkcjonowaniem bez smartfonu.
Innym ogniwem tego mechanizmu są marketerzy oraz specjaliści od komunikacji dwojący i trojący się, by zainteresować media i w efekcie dotrzeć do konsumenta ze swoim newsem. W ten sposób, przez ten przydługi wstęp dochodzimy do sedna tego wpisu, a mianowicie zręczności.
Przygotowując się do napisania tego tekstu, notowałem hasła jak to powyższe oraz cross category, przekraczanie granic, pivot. Już w minionym roku d*fusion zorganizowało wideo-konferencję zatytułowaną Switch. To wydarzenie skupiało się na zmianie wywołanej przez pandemię. Ja natomiast chciałbym się skupić na interdyscyplinarności zawodu PR-owca czy – jak coraz bardziej się do tego przekonuję – człowieka od komunikacji.
Celowo nie napisałem eksperta, ponieważ określenie to jest bardzo podniosłe, posągowe, wręcz ze sfery sacrum. Sama zręczność wymaga bycia blisko. Blisko ludzi, danego zagadnienia, problemu. Determinuje również sprawne i swobodne poruszanie się. By dobitnie nakreślić zestaw cech i umiejętności jakie mam na myśli: Mniej znaczy więcej.
To maksyma klucz. W nawale informacji i przeładowanych zarówno dziennikarzy, twórców treści i odbiorców więcej można osiągnąć w prostszy sposób. Co mam na myśli? Pozwolę sobie na przykład. W połowie listopada, w ostatniej chwili przed podaniem do publicznej informacji, otrzymaliśmy poufną wzmiankę o wspólnym projekcie Gucci x Xbox. Standardowe działanie wymagałoby przygotowania komunikatu prasowego, jego akceptacji, przekazanie newsa z pierwszeństwem wykorzystania, koordynacji z działem SoMe, a wszystko to zsynchronizowane globalnie.
Strategię na ten “beat” przyjęliśmy zgoła inną. Wpierw członkowie zespołu komunikacji – osoby odpowiedzialne za PR i SoMe – wspólnie z działem sprzedaży ustaliły zwięzłą treść komunikatu, równolegle zlecając przygotowanie grafiki projektantowi.
Lakoniczna informacja zawarta w samym mailu, przekazana w lekki, bezpośredni sposób uzupełniona wymownym obrazem została rozesłana do mediów i opublikowana w kilka minut po jej otrzymaniu i jednocześnie wraz z wygaśnięciem embargo na nią. Natychmiast kontaktowano się z mediami telefonicznie i poprzez komunikatory elektroniczne – ekspresowy follow-up.
Efekt? Niemal 120 publikacji w mediach tradycyjnych i niespełna 100 w mediach społecznościowych w kilka godzin po jej przekazaniu do informacji[3]. W tym brak negatywnego sentymentu w jakimkolwiek materiale. Co istotne, media otrzymały prawdziwie gorącego newsa, bez zbędnej mowy trawy, z gotową grafiką do opatrzenia swoich materiałów.
Warto również zwrócić uwagę na fakt przebicia bańki tematycznej z ww. informacją. Poza klasycznymi mediami gamingowymi czy technologicznymi, o współpracy napisały kluczowe media modowe i lifestyle’owe, czy ogólno-informacyjne.
To, co najbardziej istotne to wyjście poza ramy standardu, zatarcie podziałów pomiędzy danymi zespołami, wypracowanie sprawnego mechanizmu działania, natychmiast dostosowującego się do sytuacji. To także potęga relacji i świadomość, iż po drugiej stronie również znajduje się człowiek, któremu zależy na świeżej, konkretnej informacji. Takie podejście pozwala realizować działania w elastyczny sposób, skupiając się na celu, bez ponoszenia kosztów czasu, komfortu psychicznego i tego wymiernego – finansowego.
Można natomiast spierać się, czy w szerszym kontekście obecna sytuacja jest pozytywna. Umiejętność dynamicznego odnalezienia się w sytuacji, podjęcie stosownego działania, przy jednoczesnym uproszczeniu procedur, formy, itp., stanowi rozwiązanie na zastane, panujące warunki. Jednak należy zdawać sobie sprawę, iż ta zmiana charakteru treści – rezygnacja z pogłębionej, pisanej treści może doprowadzić do pauperyzacji społeczeństwa, ale to już temat na kolejny wpis.
[1] Źródło: Brief.pl, Ponad 80% internautów konsumuje więcej treści niż przed pandemią - BRIEF, dostęp na 03.01.22 r.
[2] Źródło: VisualCapitalist.com, How COVID-19 Has Impacted Media Consumption, by Generation (visualcapitalist.com), dostęp na 03.01.22 r.
[3] Źródło: Newspoint, dane za 12-13.11.2021 r.