Żyjemy w czasach przesyconych informacjami, danymi, pogłoskami i mitami. To świat, którym rządzi niebotyczna ilość fake newsów, rozchodzących się z prędkością sieci 5G. W naszym otoczeniu pojawia się coraz więcej niepewnych autorytetów, których popularność napędzana jest zgiełkiem social mediów. Czy wykreowanie wizerunku prawdziwego eksperta jest dziś w ogóle możliwe?
Dyskusja na temat słuszności budowania marki osobistej zatacza coraz szersze kręgi. Także fake news stał się swoistą kategorią i robi karierę w zawrotnym tempie. Zjawisko to istnieje od dawna, jednak dzięki nowoczesnym technologiom nieprawdziwe informacje rozprzestrzeniają się coraz szybciej, a ich tworzenie, czy w zasadzie „masowa produkcja”, stają się coraz łatwiejsze. Brak barier w przepływie wiadomości, głód przekazu i nieustające próby zaistnienia w dynamicznie kształtowanej wirtualnej rzeczywistości to żyzny grunt dla rozwoju fake newsów. XXI wiek to czas, w którym nadinterpretacja, manipulacja i brak rzetelnej wiedzy stały się realnym narzędziem wpływu. O tym, co jest prawdą, a co nie, może decydować dziś każdy, przedstawiając dowolną wersję rzeczywistości i samego siebie. Dezinformacja w świecie cyfrowym przybiera dwie postaci: wirusa intencjonalnej szkody oraz bezmyślnie przenoszonej zarazy.
Wszędzie dobrze, ale w socjalach najlepiej
Media społecznościowe osiągnęły status wiarygodnego i głównego źródła informacji, jednak ich dynamiczny rozwój stał się siedliskiem dla „wirusów”. Tym samym spowodował wykształcenie się dogodnej przestrzeni do tworzenia i rozprzestrzeniania niesprawdzonych informacji.
W mediach społecznościowych nie funkcjonują żadne systemy kontroli jakości publikowanych informacji, które dla porównania widnieją w kodeksach agencji i serwisów informacyjnych. Szerzenie się zamętu informacyjnego ułatwiają „bańki” portali społecznościowych. Użytkownicy często skupiają się w grupach o podobnych poglądach i następnie rozpowszechniają informacje, które ich w tych przekonaniach utwierdzają. To samo dotyczy stosowanych przez popularne serwisy algorytmów, które bez ustanku podsuwają nam bliźniacze treści. W ten sposób Facebook kreuje rodzaj banki informacyjnej, odseparowującej użytkowników od osób mających inne poglądy – tym samym je radykalizując. Całość potęgowana jest przez trolle, fałszywe profile i boty. To także główny problem Twittera. „Fake konta” wykorzystuje się tam m.in. przy kampaniach wyborczych. Dzięki Twitterowi stosunkowo mała liczba osób może stworzyć iluzję dominacji, wykorzystując nawzajem wszystkie nieprawdziwe profile i tożsame komentarze. Dzięki temu, w 140 znakach jesteśmy w stanie zmanipulować bądź stworzyć od podstaw wypowiedź czy wizerunek danej osoby.
Czy eksperci potrzebują mediów, czy media potrzebują ekspertów?
Każdy może być ekspertem… ale nie każdy powinien. Jak większość rzeczy w dzisiejszych czasach, postać eksperta również przeszła proces cyfrowej transformacji. Do momentu popularyzacji portali społecznościowych, eksperta wyróżniało przede wszystkim wykształcenie. Ukończony kierunek, waga uczelni, zdobyte stopnie naukowe czy w końcu doświadczenie gwarantowały kompetencje danej osoby i były potwierdzeniem autentyczności jej przekazu. Dziś o tym samym często decyduje liczba „lajków”, komentarzy czy udostępnień, które – jak już ustaliliśmy – często nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Jak głosi powszechnie znane przysłowie - udawać można, ale prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. Opinia publiczna zacznie oceniać prawdziwość treści publikowanych w Internecie i część społeczeństwa doceni wartościowe informacje oraz znajdzie sposób, w jaki do nich docierać. To pozytywny prospekt, jednak w czasach cyfrowej zarazy, osoby chcące wykreować rzetelny wizerunek mają sporą konkurencję. W jaki sposób można stworzyć konterfekt eksperta, opierając go na takich wartościach jak wiedza, rzetelność, umiar i doświadczenie? Gdzie szukać prawdziwych mistrzów?
Kropla drąży skałę – opanowanie sztuki konsekwencji
Obecni odbiorcy dają nam zazwyczaj kilka sekund uwagi. To szansa, by ich zainteresować, zostać zauważonym, zapamiętanym lub zrazić „raz, a porządnie”. Warto zatem dobrze przemyśleć i zaplanować odpowiednią strategię dotarcia do publiki. Jakim kanałem najlepiej to osiągnąć? Co przyniesie oczekiwane skutki? Co pozwoli zbudować ścieżkę do doskonałości? Spróbuj sam wybrać jeden cel.
Prawdziwym ekspertem zostanę, kiedy:
- Moja twarz zagości na okładce Forbesa, a w środku czytelnicy znajdą wywiad, w którym opowiadam o sukcesie i dzielę się wiedzą oraz doświadczeniem.
- Moje posty w mediach społecznościowych uzyskają tysiące lajków, będą udostępniane i stale komentowane, a moje „cyfrowe plemię” będzie rosło.
- Będę w stanie porwać otoczenie swoim przekazem. Wszyscy będą chcieli mnie słuchać i docenią to, co mam do powiedzenia. Będę królową lub królem networkingu.
Trudna decyzja? Najlepiej byłoby mieć wszystkiego po trochu? Otóż to…
Niezrównoważone i wyboiste czasy napędzane wieloma kanałami komunikacji rzucają nam prawdziwe wyzwanie. Głównym celem staje się odnalezienie i utrzymanie swojej, niezależnej równowagi – bo to ona stanie się kluczowym elementem trwałej pozycji eksperckiej w środowisku naszego działania. Należy wykorzystać olbrzymi potencjał wszystkich kanałów medialnych – w końcu głosimy, pokazujemy i wyglądamy.
Dostosuj komunikat, planuj swoje działania, określaj właściwości czasu i miejsca. Wyznacz cel, zdecyduj do kogo mówisz, jakimi kanałami chcesz docierać i to, co najważniejsze – zawsze postępuj tak, jak mówisz, czyli jak to śpiewał Barry White – „Practise What You Preach”. Równowagę osiągniesz tylko wtedy, gdy podejmiesz wszystkie te kroki. Pamiętaj, że wspólnym mianownikiem twojego portretu jest prawdziwy komunikat. Opowieści nie tylko inspirują, ale także oddziałują. Potrafią przesądzić o sukcesie rynkowym, motywacji oraz zachowaniu pracowników i satysfakcji klientów. Treść wypowiedzi i komunikacja niewerbalna w biznesie mają ogromną moc i są nieodłącznym elementem oraz świetnym spoiwem w procesie budowania marki osobistej.